sobota, 11 grudnia 2010

Mroźny zimowy poranek - taka sobie refleksja...

Trudno mi powiedzieć na ile to jest normalne w sensie tego na ile inni tak robią, ale ja ze swoimi wszystkim partnerkami bardzo dużo rozmawiam. Potrafię siedzieć do 2-3 w nocy przez wiele dni narażając się na istotne skrócenie snu, byle tylko wyjaśnić dokładnie czego od siebie nawzajem oczekujemy i poznać osobę "po drugiej stronie kabla". To oczywiście ma zastosowanie przed pierwszym spotkaniem znacznie większe niż w późniejszym okresie znajomości, ale tak na serio kończy się dopiero z końcem "układu", a i to nie zawsze. Taka poranna refleksja człowieka pracy. Nie mogę się doczekać poniedziałku, choć droga będzie zajebiście zakręcona, bo cały czas sypie i podmarza :D No ale cóż, czego to zboczeniec nie uczyni, żeby się spotkać ze swoją satysfakcją.

Pozdrawiam w ten mroźny zimowy poranek
Mistrz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz